Gdybym mieszkała w Warszawie, codziennie zabierałabym dzieciaki do Centrum Kopernika. Trudno jest znaleźć fajne miejsca na spędzenie czasu z dzieckiem. Fajne to nie "figloraj" gdzie wrzuca się dzieci na 2/3 godziny i szaleją ( choć bywa i tak ) ale miejsce gdzie czynnie spędzamy czas z dziećmi na zabawie, nauce, rozwoju, odkrywaniu. Jasne, że robimy/robicie to w domu, ale pod koniec zimy nie mam już takiego zapału. Mimo ogromnej ilości gier, kolorowanek, wyklejanek, farb, kredek, origami, stempli, wycinanek, zestawów artystycznych, małego odkrywcy czy naukowca, zabaw w piratów, księżniczki, fryzjera, kotki i myszki, chowanego, ganianego, wspólnego gotowania, sprzątania...to jednak pod koniec zimy mam dość. Chce wiosny, więcej spacerów, placów zabaw, wyjazdów za miasto... Wiosna to też dla nas wiele planów, wyjazdów więc tym bardziej wyczekujemy z niecierpliwością.
...ale wracając do Kopernika. Kilkudniowa wizyta w Warszawie była bardzo napięta czasowo. Spotkania, projekty, Blog Roku i trochę pracy przy której dwoje 3,5 latków to najgorszy pomył. W związku z tym dzieciaki Centrum Nauki Kopernik odwiedziły dwukrotnie. Najpierw z wujkiem a na drugi dzień ze mną i babcią. To miejsce jest idealne. Przyjemna dla oka przestrzeń publiczna, która oswaja dzieciaki z designem i nowoczesną architekturą. Cała ekspozycja składa się na dużą ilość eksponatów, które zarazem służą do doświadczeń, pomagają zrozumieć prawa fizyki, wyjaśniają działanie wielu urządzeń. Jest miejsce dla maluchów - "Przestrzeń stymulująca do nieskrępowanego eksperymentowania. Pełna wolność w odkrywaniu świata. Tu eksperymentują mali ludzie angażując wszystkie zmysły, bez najmniejszych oporów, bez wstydu przed pomyłką. Napędza ich wyłącznie ciekawość..."
Na miejscu jest fajne miejsce na lunch i mały odpoczynek przed kolejną dawką odkrywania i testowania. Teraz jest to nasz nr. 1 przy następnej wizycie w Warszawie... a to już 21.03 będziemy otwierać nowy sklep hiszpańskiej marki :) Więcej już niedługo.
A mnie Centrum Kopernika bardzo rozczarowalo. Do czesci dla maluchow mojej corki nie wpuszczono, bo miala ponad 6 lat (dokladnie: 7). Cale centrum bylo przepelnione do granic mozliwosci, do wszystkiego byly kolejki, rodzice sie przepychali, na wszystko trzeba bylo czekac.... Byc moze z polowa tych wszystkich ludzi Centrum zrobiloby na mnie inne wrazenie, a tak.... tylko sie denerwowalam.
OdpowiedzUsuńZdziwilo mnie, ze te wszystkie eksperymenty malo co wyjasnialy - bylo cos pokazane, a obok metrowy opis - opis, ktorego nawet mi sie czytac nie chcialo, bo tyle go bylo. Po dokonaniu eksperymentu nawet nie wiedzialam, czego sie nauczylam (a glupia, jak mniemam, nie jestem).
Co zas do figlorajow, to sa one dla przedszkolakow najbardziej odpowiednim miejscem, bo dzieci w tak mlodym wieku nie potrzebuja w pierwszej linii kultury, tylko ruchu, ruchu i jeszcze raz ruchu. Kultura czy nauka - owszem! Ale dopiero po odpowiedniej dawce codziennego ruchu.
Świetne zdjęcia. Mam pytanie, jakim obiektywem je robiłaś?
OdpowiedzUsuńDuże blizniaczki pozdrawiaja małych bliźniaków!:)
OdpowiedzUsuńwww.blizniaczki-laskowskie.blogspot.com
Pozdrowienia dla wszystkich
OdpowiedzUsuńco wszyscy z tym z centrum? Już na 3 blogach o nim piszą.
OdpowiedzUsuńWyglada ciekawie. Bedac w Polsce na wakacjach takze postanowilam zabrac dzieci do centrum. Postalismy w kolejce ponad godzine i zrezygnowalismy. Powiedziano nam, ze musielibysmy jeszcze czekac 2 godziny aby wejsc.
OdpowiedzUsuń