Przez ostatnie 2 lata żyłam bez telefonu.
Tak !!! BEZ TELEFONU !!! :)
Po mojej 3 letniej pracy w turystyce, ( byłam rezydentką i przewodnikiem w europie i na bliskim wschodzie, ale o tym innym razem, przy okazji jakiegoś wyjazdu ) gdzie sygnał dzwoniącego telefonu wprowadzał mnie w stan przedzawałowy, postanowiłam po zakończonym sezonie rozstać się z min raz na zawsze :)
Zniknął przeklęty sygnał i nikt nie nachodził mnie i mojego spokoju... w dzień czy w nocy ...
Jednak po 2 latach w końcu dojrzałam do decyzji i odnowiłam mój związek z telekomunikacją :)
Musiałam stać się bardziej poważna Biznes Woman :P bo wizytówki, pieczątki jakiś telefon musiały posiadać :)
Sytuacje zmieniła się do tego stopnia, że teraz telefon to mój nowy przyjaciel. Mam ścisłą, grupę ludzi go posiadających i jest ukochany INSTAGRAM :)
Na naszym instagramie @viviolifashion znajdziecie nasze codzienne zdjęcia ale i "starocie" z bloga, zdjęcia które zdobyły ogromną popularność, ale i takie moje ulubione.
Pokazuje tam stylizacje, które może nigdy nie pojawią się na blogu z braku czasu, lub zmiany pogody. Prawie codzienne poranne zdjęcia w drodze do przedszkola, moje łowy z sh, hity sklepowe, czy jedzenie :P
Instagram o wiele bardziej mnie wciąga niż facebook, który ostatnio mnie trochę nudzi... może przez to ze mało nasz Fanpage się tam rozwija a może po prostu coraz rzadziej sama tam zaglądam.Na insta w nieco ponad miesiąc obserwuje nas prawie 3 tyś osób i właśnie przez niego skontaktowało się z nami parę nowych marek, czy zagranicznej prasy.
Polecam go więc koleżanką prowadzącym blogi, choć pewnie jestem jedną z ostatnich które w niego wkroczyły :)
Poniżej parę zdjęć z ostatniego miesiąca :)
See U on @viviolifashion :)
Widzisz, ja z telefonem mam to samo. Też zrywam się na dzwiek dzwonka z powodu podobnych historii, u mnie co prawda korporacyjnych. Póki co unikam telefonu jak ognia;) Faktycznie widze, że dzieje sie na instagramie wiele i jakoś dynamiczniej niz na FB. Dzięki za podpowiedz, chyba spróbuje to rozgryźć.
OdpowiedzUsuńWiem, że to nie jest blog literacki. Ale Pani Kasiu- przez szacunek dla odbiorców tego bloga, dobrze byłoby sprawdzać posty przed ich zamieszczeniem. Pewno nie wyjdzie Pani w poplamionym i pogniecionym ubraniu, prawda? Dzieci również uczy Pani staranności? A tylko w tym jednym poście - "min" zamiast "nim", "sytuacje zmieniła się", "koleżanką polecam"(!), nie mówiąc o błędzie językowym- wizytówki muszą mieć telefon... aj... :/ Skoro oprócz zdjęć zamieszcza Pani tutaj również tekst, to naprawdę warto byłoby zadbać i o jego poprawność. To również Pani wizytówka
OdpowiedzUsuńMyślę, że błędy wynikają z pośpiechu, sama robię je nieświadomie choć z stylistyką i ortografią nigdy nie miałam problemu, ale jak dziecko w trakcie zamieszczania postu zadaje milion pytań i krzyczy, że czeka na mnie i że już powinniśmy być poza domem to publikuje i idzie w świat, "z błędami" trudno...
OdpowiedzUsuńnie są rażące...
a przy dwójce... chyba bym bloga nie miała czasu prowadzić, dlatego Kasiu nic się błędami nie przejmuj;)
pisz... publikuj...
ściskamy Was mocno:)
Dla mnie, właśnie przez te niedoskonałości jest autentyczny i doskonały {:-)
OdpowiedzUsuńŚwiadczy to o tym, że pisany jest od serca i spontanicznie bez żadnej korekty
i dla mnie to jest dużą wartością tego bloga,
pokazuje całą naturę autorki i dlatego tak dobrze się tu czujemy i lubimy zaglądać .
Z korektorem zmieni się energia tego bloga <:-)
Kochane Dziewczyny,
czytajcie całą duszą i całym sercem tego bloga i nie tyko, a wyczytacie coś więcej :-)
pozdrawiam serdecznie
Małgosia
pikne zdiecia, takie łod serducha, no maluhy do ziedzenia, a śpionca wiwi na okładke wouga :):)
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć tyle ciuchów co Vivi ;)urzekło mnie zdjęcie na którym słodko śpi.
OdpowiedzUsuńps. a może pani Kasia ma dysleksję? wtedy wybacza się więcej. nie zwracam uwagi na te błędy
OdpowiedzUsuńPopieram pomysl... czy mozna zamiescic marki ciuszkow? Czekamy na odzew
OdpowiedzUsuń